Ze wspomnień mojej mamy Janiny Stankiewicz z Feldmanów.
W Święto Trzech Króli pojechaliśmy w gości do Werflów - opowiadała moja mama.
Józef Werfel z żoną Magdaleną i dziećmi mieszkali w Brzyskiej Woli.
Byli moi rodzice - Franciszka i Julian Feldmanowie, był też zaproszony ks. Kazimierz Węgłowski, ks. Czajka, leśniczy Stanisław Diakiewicz z żoną Ireną z d. Gyjakiewicz, Franciszek i Katarzyna Oleszkiewiczowie, była też ich córka Janka, żona dowódcy Oddziałów Leśnych Franciszka Przysiężniaka "Ojca Jana".
Wszyscy w doskonałych humorach, żartowali, śpiewali, śmiali się. Było wesoło, jak to zwykle bywa przy świątecznym stole w gronie przyjaciół.
Irena żartowała ze swojego małżeństwa, mówiąc:
- tak się złożyło, że połączyliśmy się G z D. (Gyjakiewicz z Diakiewicz).
Miała bardzo ładny głos, wesoło inicjowała śpiew, a my wtórowaliśmy jej:
Nie smuć się chociaż ci źle, chociaż ci dziś szczęścia brak
nie smuć się miną te dni, bo w życiu bywa już tak,
że chociaż burza szaleje sroga, gromem spadają smutek i zło
nie smuć się miną te dni ...
Stanisław Diakiewicz siedział przy stole koło Janki Oleszkiewicz Przysiężniak ps. Jaga. Obydwoje też wesoło śpiewali, żartowali, nieświadomi, że wkrótce obydwoje pożegnają się z życiem.
Stanisław Diakiewicz został zamordowany w Niedzielę Palmową 25 marca 1945, a Jaga kilka dni później 30 marca 1945. Obydwoje pochowani są na Cmentarzu w Kuryłówce, ich groby usytuowane są obok.
Janina Oleszkiewicz Przysiężniak ps Jaga została zamordowana w Kuryłówce, kilkaset metrów od domu. Zmarła od strzałów ubeków 30 marca 1945 roku.
Piszę obszerniej o tym w poście:
Irena Diakiewicz wyszła ponownie za mąż, za Jana Werfla syna Józefa i Magdaleny. Wyjechali z Brzyskiej Woli do Dębogóry k Poznania, gdzie Jan był adiunktem u Gyjakiewicza.
O rodzinie Werflów piszę więcej w poście:
O rodzinie Werflów piszę więcej w poście:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz