Jedną z bliskich koleżanek mojej mamy Janiny Stankiewicz z Feldmanów była Maryna Werfel Mikulska. Maryna była moją matką chrzestną. Pamiętam spędzone chwile u Werflów. Dziadek Julian i babcia Franka Feldmanowie zabierali mnie w dzieciństwie na gajówkę. Jechaliśmy furmanką, pewnie na jagody. Do dzisiaj czuję smak leśnego płynnego miodu, którym częstował nas ktoś z domowników. Pamiętam słoneczną pogodę, las, śpiew ptaków i ten miód zjadany łyżeczką ze szklanego talerzyka.
Moja mama wspominała:
Maryna urodziła się 13 marca 1921 roku, mieszkała w leśniczówce znanej wszystkim jako Werflówka w Brzyskiej Woli.
Ojciec Józef Werfel urodził się 31 XII 1884 w Sarzynie, ale w Brzyskiej Woli mieszkał i pracował jako gajowy. Był synem Jana Werfla i Katarzyny Stopyry. Żonę Magdalenę z Łachów pochodzącą z Woli Zarczyckiej sprowadził do leśniczówki po ślubie, który się odbył 1 lipca 1908 roku w kościele w Woli Zarczyckiej.
Nasi Rodzice żyli w wielkiej przyjaźni - wspomina mama. Pani Werflowa była bardzo sympatyczną, życzliwą kobietą. Wszyscy darzyli ją wielkim szacunkiem.
Werflowie mieli siedmioro dzieci.
Najstarszy był Aleksander, nazywali go Olech - ur. się 11 lipca 1910 roku. Dr weterynarii w Sandomierzu. Irenę Werner z Żytomierza poślubił 7 sierpnia 1937 roku.
Drugi syn Ludwik poślubił Wandę Szeligę z Leżajska,
Leon poślubił 30 grudnia 1950 roku Stanisławę Wnuk c. Stanisława i Rozalii Pędziwiatr.
Janina starsza ode mnie o rok (ur. 1923), a Leon o rok młodszy (ur. 12 lutego 1925), najstarsza Ala była nauczycielką i mieszkała w Sarzynie.
Jan Werfel chodził do szkoły w Jarosławiu. Wszystkie dzieci były wykształcone. Maryla chodziła do szkoły w Przemyślu, Janka w Łańcucie.
Z Marylą mimo, że była trzy lata ode mnie starsza byłyśmy bardzo zżyte. Przyjaźniłam się z nią, ale też z Ludwikiem, Janką i Alą. W 1926 roku Ludwik podpisał się na Polskiej Deklaracji o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych. Była to inicjatywa narodu polskiego z okazji 150-lecia niepodległości Stanów Zjednoczonych. Ludwik był wówczas uczniem klasy II Państwowego Gimnazjum w Leżajsku.
Jan Werfel poślubił Irenę wdowę po Stanisławie Diakiewiczu. Wyjechali z Brzyskiej Woli i pracował jako nadleśniczy w Dębogórze k Poznania. Był adiunktem u Gyjakiewicza.

Po latach podczas spotkania w Sieniawie z rodziną Werflów moja mama ogląda zdjęcia i przywołuje wspomnienia z czasów młodości.
Na gajówce u Werfla w Brzyskiej Woli zbierało się towarzystwo z okolicznych wiosek. Z Wólki Łamanej przychodził Skowronek, który miał powołanie na księdza czy zakonnika, ale wojna udaremniła jego edukację. Z Kuryłówki przychodziła Janka Oleszkiewicz i jej brat Marian, Binek Michlewski, Zośka Bielakówna, Irka Ciszkówna Rakszawska, z Brzyskiej Woli przychodziła Krzyśka Świętoniowska córka kierownika szkoły w Brzyskiej Woli, Stefan Kosiarski. Spędzaliśmy wspólnie miłe chwile.
Fot. Z prawej Marylka i obok jej brat Janek Werfel. Obok Janka siedzi Wanda z Brzyskich Wasilewska.
Werflowie mieli w lesie miejsce na ugorku ogrodzone na siatkówkę, obsadzone drzewami.
Fot. Werflówka w Brzyskiej Woli.
Tam na górce balowaliśmy też na weselach: Ali i Olecha Werflów.
Moja mama, Maryna Werflówna i jej siostra Janka były świadkami tragicznych wydarzeń, jakie wydarzyły się 29 czerwca 1944 roku w Kuryłówce na Kahlówce.
Obie siostry mieszkały w Brzyskiej Woli, a więc prawie po sąsiedzku, niedaleko Szyszkowa. Partyzanci zostali ostrzelani w Szyszkowie przez 1000-osobową grupę Kałmuków (Mongołów) dowodzonych przez oficerów Wermachtu, z którymi stoczyli krwawą bitwę. W czasie strzelaniny zostało rannych 12 żołnierzy, m.in. dowódca zgrupowania „Szpak”. Zostali przewiezieni na Kahlówkę. Potrzebna im była pomoc, trzeba ich było nakarmić, opatrzyć rany. Maryna i Janka słysząc strzały z bitewnych pól w Szyszkowie, wystraszone uciekły do Kuryłówki i schroniły się u Feldmanów. Na Kahlówce mama, Maryna i Janka wzięły się do roboty. Pomogły Marii Kostkowej gotować obiad, strugały ziemniaki, obierały ogórki na mizerię, robiły makaron i przyrządzały kurczaki. W międzyczasie ktoś pojechał do Leżajska po lekarza, wkrótce Jędrzejowski przywiózł dr. Bolesława Szaniawskiego. Po obiedzie poszły razem z Maryną Werflówą i jej siostrą Janką Werflówną do rzeki prać bandaże po zmianie opatrunków przez doktora Bolesława Szaniawskiego.
Od wielu lat, corocznie 29 czerwca odbywają się uroczystości z okazji rocznicy tragicznych zmagań żołnierzy AK z Kałmukami na Kahlówce w Kuryłówce. Maryna Werfel Mikulska dopóki żyła, co roku przyjeżdżała z Sieniawy do Kuryłówki oddać hołd poległym.
Fot. Spotkanie na Kahlówce
zobacz:>> Kahlówka - 29 czerwca 1944 roku
O Marii i Janinie z rodziny Werflów opowiada moja mama w filmie (w ok. 13 minucie)
******
Fot. Maria Werfel Mikulska, Janina i Antoni Stankiewiczowie na cmentarzu w Kuryłówce w dniu 1 listopada 2008
Nie ma już śladu po Werflówce. Wybrałam się tam w 2007 roku z grupą zapalonych regionalistów Rafałem Cirytem, Sławkiem Kułaczem i Zbyszkiem Pierścionkiem. Pozostały jeszcze zgliszcza piwnicy. Teren w lesie porośnięty trawą jest mocno rozkopany. Pasjonaci militariów szukają resztek broni, łusek po walkach partyzantów oddziału Wołyniaka.
Maria Mikulska z d. Werfel zmarła 13 kwietnia 2009 roku w Sieniawie. Przeżyła 88 lat.
Rodzice Marii Mikulskiej pochowani są na Cmentarzu Parafialnym w Kuryłówce, par. Tarnawiec
Linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz