Moja prababka Zofia Kapral kiedy wychodziła za mąż, a było to 122 lat temu, otrzymała w posagu m. in. lniany obrus. W rodzinie mówiło się, że dostała ten lniany obrus w posagu od swojej matki. Z danych genealogicznych, jakie udało mi się ustalić, w chwili zamążpójścia, rodzice Zofii już nie żyli.
Obrus najprawdopodobniej własnoręcznie utkała dla niej macocha.
Zofia miała wówczas 17 lat. Była wychowywana przez ojczyma Walentego Wilkosa i macochę Marię Kapral. Macocha, jak się okazuje, była jednocześnie córką stryja Jana Kaprala.
Ten obrus prababka Zofia przekazała w posagu mojej babci Franciszce. Z kolei babcia dała go mojej mamie. A mama swojej najstarszej córce.
Obrus lniany używany był w naszej rodzinie tylko podczas ważnych uroczystości rodzinnych. Mama wyhaftowała go dodatkowo motywem kwiatowym.
Surowcami, z których pierwotnie wytwarzano tkaniny były wyłącznie włókna naturalne, pochodzenia roślinnego, głównie len i zwierzęcego – wełna owcza.
Międlenie lnu
W części środkowej łodygi lnu zwyczajnego znajdują się długie włókna, które wyłuskuje się w procesie międlenia. Potem na specjalnym urządzeniu można wyczesać nici i skręcać je na wrzecionie uzyskując nici o różnej grubości, zależnie ile się użyje włókien.
Takie nici krawieckie babcia używała do zszywania grubych tkanin. Babcia była krawcową. Moja babcia Fanka nie uprawiała lnu, ale dostawała od życzliwych sąsiadów kilka wiązek lnianych łodyg.
Nici służyły do produkcji wysokiej jakości przędz czesankowych, osnowowych i dalej tkanin.
Przędza powstawała przez skręcenie pasma włókien w procesie przędzenia na krążku przęślicy lub kołowrotku.
Takie nici krawieckie babcia używała do zszywania grubych tkanin. Babcia była krawcową. Moja babcia Fanka nie uprawiała lnu, ale dostawała od życzliwych sąsiadów kilka wiązek lnianych łodyg.
Nici służyły do produkcji wysokiej jakości przędz czesankowych, osnowowych i dalej tkanin.
Przędza powstawała przez skręcenie pasma włókien w procesie przędzenia na krążku przęślicy lub kołowrotku.
Na takim kołowrotku skręcała włókna lnu moja babcia
Babcia przekazywała przędzę tkaczowi, a ten tkał z niej płótno. Wytworzona tkanina była szara i sztywna. Potem rozkładało się ją na trawie, po to, aby na słońcu kawałki płócien wybieliły się i zmiękły. W Kuryłówce było co najmniej dwie rodziny tkackie, które zajmowały się wytwarzaniem tkanin na prostych urządzeniach zwanych ręcznym krosnem.
Z lnianego płótna szyto koszule, prześcieradła, ścierki, powązki do odcedzania mleka, worki serowe do oddzielania sera od serwatki, powrozy, sznurki, worki i płachty do noszenia trawy lub jarzyn z uprawnych pól. Moja prababka wyrabiała płótna w bardzo dobrym gatunku, szyła z niego obrusy kościelne i części stroju dla księdza Ignacego Łaskawskiego.
W czasie II wojny światowej, kiedy moja mama współpracowała z partyzantami i była już zaprzysiężona, jako sanitariuszka musiała zdobyć materiały na opatrunki, razem z Zośką Bielakówną wybrały się na Ruski Koniec. Użyły podstępu, jedna zagadywała sąsiada, druga w tym czasie ukradła mu suszący się na słońcu kawał białego lnianego płótna. Cenna zdobycz przydała się do opatrywania rannych żołnierzy. Takie płótna opatrunkowe były wielokrotnie używane, po uprzednim wypraniu.
Narzędzia tkackie. Eksponaty Muzeum Ziemi Leżajskiej |
Fot. Szczotka do czesania lnu była zrobiona z kawałka deski, w którą powbijano ostre gwoździe. Eksponat ze zbiorów Bogusia Rupa z Giedlarowej.
Zobacz:
Tkanina Lniana
kołowrotek |
Sam mam kilka lnianych obrusów. Uważam, że ten materiał sprawdza się idealnie do wytwarzania tego typu produktów.
OdpowiedzUsuń