1 maja 2013 została przyjęta na Facebooku do grupy „W poszukiwaniu korzeni”, napisała mi wówczas, że od 23 lat mieszka z synem w Szwecji, że odnalazła rodzinę i mają zjazdy w Polsce. Pragnęła wówczas doczekać lepszych czasów, kiedy wreszcie dane zostaną zdigitalizowane i będą dostępne dla wszystkich.
Wiele korespondowałyśmy na priv. Sięgnęłam jeszcze raz do naszej korespondencji i ze łzami w oczach przeczytałam. Jagoda, bo tak prosiła, aby ją nazywać była bardzo ciepłą i troskliwą osobą. I bardzo zaangażowaną w swoją genealogiczną pasję.
- Pilniejszym jest odnalezienie zagubionych, ale żyjących członków rodziny, ponieważ ci, którzy mają tak wiele do powiedzenia, i którzy maja stare rodzinne fotografie, wspomnienia, ci odchodzą. Często nie używają komputera - pisała.
Pomagam Szwedom z polskimi korzeniami znaleźć ich przodków. Mało znany jest fakt, że już ca 1850 " na Saxy" wyjeżdżano, głownie z Małopolski do prac rolniczych w Szwecji. Jednocześnie nasiliła się emigracja Szwedów do USA i brakowało rak do pracy na wsi, szczególnie na południu kraju, gdzie rozwijał się przemysł cukrowniczy, a wiec uprawa buraków. Cześć sezonowców wracała, ale niektórzy zostawali i ich prapra-wnukowie niewiele dziś wiedzą o swoim pochodzeniu, a nazwiska często uległy zmianie lub zostały zapisywane w sposób czytelny dla urzędów. Pierwszym krokiem jest ustalenie tego właściwego nazwiska, o ile ono jest, bo czasem brak.
I te najtrudniejsze przypadki są tak fascynujące jak łowienie rzadkiego gatunku
w przyrodzie.
Moje korzenie to Lwów i podkarpackie. Mamy wiele wspólnego.
Jadwiga przez wiele lat była na fb administratorką „W poszukiwanie korzeni”. Osobiście prosiłam Ją o moderowanie tej grupy. Poświęcała dużo czasu dla innych pasjonatów genealogii. Miała nadzwyczaj dużo cierpliwości dla niesfornych użytkowników Facebooka, dla spamerów, trollów. Była też moderatorem w grupie „Powstanie styczniowe”.
Mimo, że sama była chora, była zatroskana o moje zdrowie, doradzała mi gdzie, jak i czym mam się leczyć.
- Jak będziesz się migać to wsiadam w samolot i przyjadę! - Strofowała mnie bardziej niż lekarz.
Kiedy spytałam, jakie nazwiska Ją interesują, bo może mogłabym Jej pomóc odpowiedziała:
- Teraz zdrowie Twoje ważniejsze, a nie nazwiska. Ciężki masz charakter. Jak chcesz być dalej w genealogii to musisz wybrać. Jak masz sygnał, że zdrowie szwankuje to jest alarm i pora stanąć i szukać drogi ratunku. Żadne metryki, groby ludzi dawno temu umarłych nie są warte nawet 5 minut żywej istoty. Ja sobie też tak mówię, muszę zabrać się też za siebie.
Bez kompa czuję się zawieszona w pustce i przerażona upływem czasu. Jest więc komp/genealogia, chyba ucieczka od rzeczywistości, której zmienić się nie da. I uzależnienie - pisała.
- Jagoda! Ale ty mnie dołujesz, próbując pozbawiać przyjemności - broniłam się
- bo mam to samo, brak hormonu zadowolenia (z wielu przyczyn), a wyszukanie czyjegoś grobu czy metryki daje ten dreszczyk, przypływ hormonów i to jest to! Taternik też po to na góry włazi …, aż spadnie. Co oznacza, że jesteś 100% genealożką i nikt inny oprócz drugiej genealożki/genealoga nie potrafi cię zrozumieć – pisała Jagoda
Dzieliła się ze mną wrażeniami z podróży do Maroka, Egiptu, Izraela.
Chwaliła współpracę z Teofią Milej, Grzegorzem Wojciechowskim, którzy poświęcają bardzo dużo czasu i wysiłku w administrowanie tej strony genealogicznej.
Ciężko przyjąć wiadomość, że nie będzie Jagody wśród nas. Spoczywaj w Pokoju!
Przesyłam kondolencje dla Rodziny pogrążonej w żałobie. Przykro mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz