Z głębokim żalem chciałam poinformować, że 22 marca 2012 roku zmarł brat mojego taty.
Franciszek
Stankiewicz, który urodził się 6 lutego 1929 r we
wsi Żubracze, jako syn Jana i Rozalii Piliszko.
10 stycznia 2012 roku dostał udaru. Po ciężkich zmaganiach z
chorobą zmarł 22 marca 2012 roku w Zawadzkiem.
Franciszek był moim
stryjem. Zapamiętam go, jako bardzo dobrego, pogodnego człowieka. Niech
spoczywa w Pokoju!
Franciszek, Antoni i Jan Stankiewicz |
Moi dziadkowie mieli 5 synów. Synowie Karol i Władysław zmarli wiele
lat temu i pochowani są w Nysie. Obydwaj urodzili się w Kulikowie. Syn Franciszek był o 5 lat młodszy od mojego
taty Antoniego Stankiewicza. Przez wiele lat mój stryj Franciszek mieszkał w Nysie. Przyjechał do Nysy wraz z rodzicami zaraz po wojnie. 18 czerwca 1950 ożenił się z Antoniną Czok, razem przeżyli prawie 62 lata. Razem z żoną pracowali w Zakładzie Urządzeń Przemysłowych w Nysie. Wychował trójkę wspaniałych dzieci - Mariana, Barbarę i Andrzeja.
Tato mój w swoich wspomnieniach napisał:
(...) Kiedy po 4-letnich
ciężkich przymusowych robotach w III Rzeszy zdecydowałem się wrócić do Polski,
w sierpniu 1945 roku wysiadłem z pociągu na stacji Czechowice-Dziedzice,
zgłosiłem się do władz repatriacyjnych, gdzie spisano moje dane osobowe i
wydano mi bilet na dalszy przejazd do Żubraczego w Bieszczadach, położonego kilka
km od Cisnej.
Zastałem
rodziców stosunkowo jeszcze młodych i na chodzie. Zaskoczeniem dla mnie był
fakt, kiedy zobaczyłem 3-letniego chłopaka, którego tato przedstawił mi, jako
mojego najmłodszego brata. Janek urodził się w 29 czerwca 1943 roku w
Żubraczem. To mój drugi brat, który urodził się w naszej bieszczadzkiej
gajówce. W Żubraczem urodził się również Franek, tyle, że jeszcze w 1929 roku.
Serdecznie przywitałem
się ze wszystkimi. Po wymianie niektórych rutynowych pytań, dotyczących spraw
bytowych, można powiedzieć, że rodzinka miała się nie najlepiej. W domu bieda.
Żubracze miejsce, gdzie zostali ranni Władek i Franek podczas II wojny światowej |
Moi dwaj bracia Władek i Karol zostali ciężko ranni. W czasie przesuwania się frontu ze wschodu na zachód wojsko
niemieckie przeprowadzało się czołgami przez Żubracze. Dowództwo radzieckie
stało obok mostku, niedaleko naszej gajówki, ustalali plan działania. Obok
kręciły się dzieci nie zdając sobie sprawy z grożącego niebezpieczeństwa.
Pocisk wpadł prosto w grupę żołnierzy. Wszyscy zginęli. Brat Władek został ciężko
ranny, ale w szoku wstał i próbował iść. Młodszy brat Franek w szoku, zdziwiony
spytał: „Tobie nic nie jest?, bo mnie nogę urwało”. Kikut wisiał na strzępie
skóry. Franek został przetransportowany do szpitala w Sanoku i tam amputowano
mu nogę (...).
smutek, refleksja, żal, modlitwa....
OdpowiedzUsuńNiepamiętające o gradach ,..............., Słowa A Osieckiej .
OdpowiedzUsuń