Dzisiaj, nie wyobrażamy sobie życia bez dostępu do radia, telewizji. Uzależnieni jesteśmy od Internetu. Coraz mniej czytamy książek.
A jak radzili sobie z wolnym czasem nasi przodkowie? Skąd czerpali wiedzę o wydarzeniach w świecie.
Właściwie to moje pokolenie mogłoby postawić na takie pytania różne odpowiedzi, w zależności od dekady swojego życia.
W dzieciństwie też nie mieliśmy dostępu do telewizji, tam, gdzie nie było kina, popularnością cieszyło się kino objazdowe. Pierwsze telewizory pojawiały się w świetlicach zakładowych. A kiedy sąsiad kupił sobie odbiornik TV, oczywiście czarno-biały, musiał się liczyć ze zwiększoną liczbą gości. Życie towarzyskie kwitło wtedy w domu, zwłaszcza w godzinach, kiedy nadawano dziennik telewizyjny, czy nieco później słynną czwartkową Kobrę. W niedzielę leciał „Koń który mówi”, „Doktor Kilder”, „Czarownice”. Bonanzę, czyli przystojnych chłopców z Panderosy mogliśmy obejrzeć już nieco później.
Internet pojawił się całkiem niedawno, a już jesteśmy w stanie przyznać się do uzależnienia od tego cudu techniki.
Pokolenie mojej babci chętnie odwiedzało biblioteki, nie wszystkich było stać na własne książki. Mama mi mówiła, że we wsi było kilka kobiet, dla których nie nadążano sprowadzać do biblioteki kolejnych pozycji książek. W gazetach drukowano w odcinkach kolejne rozdziały książek, relacje z podróży po świecie. Ludzie śledzili losy bohaterów na łamach gazet. Mama często wspomina czasy, kiedy to wieczorami przychodziły baby do naszego domu i czytano odcinki książki 'Sprawa Gorgonowej'. To książka nt morderstwa popełnionego w noc grudniową 1931 roku na siedemnastoletniej Elżbiecie Zarembie, znana jako "najsłynniejsze morderstwo II Rzeczpospolitej." Chyba nie było ani jednego mieszkańca ówczesnej Polski, który nie słyszał by o zbrodni Rity Gorgonowej.
Towarzystwo Szkoły Ludowej prężnie działało w Polsce po uzyskaniu niepodległości. W ramach działalności szerzyło czytelnictwo dbając o nowe pozycje książek w bibliotece wiejskiej.
Towarzystwo Szkoły Ludowej prężnie działało w Polsce po uzyskaniu niepodległości. W ramach działalności szerzyło czytelnictwo dbając o nowe pozycje książek w bibliotece wiejskiej.
Potańcówki w domu przy okazji prac domowych (takich jak np. skubanie pierza, kiszenie kapusty), zostały zastąpione prywatkami. Festyny i dancingi zostały wyparte przez dyskoteki. Urocze ogniska wyparły grille.
W 1954 roku mój dziadek Jan chciał uszczęśliwić swojego syna, który właśnie do Nysy przyjechał. Postanowił mu opchnąć radioodbiornik. Tato się zgodził, nie wiedząc ile będzie musiał za niego zapłacić. Zapłacił fortunę. Radio było zupełnie nieprzydatne, bo w Kuryłówce nie było jeszcze prądu. Kiedy wieś zelektryfikowano, okazało się, że każdy dostanie też radio, w ramach kosztów związanych z przyłączeniem prądu. Kołchoźnik od dziadka (tak nazywano baniak radiowy) był tematem wielu kłótni małżeńskichh. Mama przy każdej okazji wypominała swojemu mężowi jak to tatuś go uszczęśliwił, zdzierając z niego taką kasę.
W 1954 roku mój dziadek Jan chciał uszczęśliwić swojego syna, który właśnie do Nysy przyjechał. Postanowił mu opchnąć radioodbiornik. Tato się zgodził, nie wiedząc ile będzie musiał za niego zapłacić. Zapłacił fortunę. Radio było zupełnie nieprzydatne, bo w Kuryłówce nie było jeszcze prądu. Kiedy wieś zelektryfikowano, okazało się, że każdy dostanie też radio, w ramach kosztów związanych z przyłączeniem prądu. Kołchoźnik od dziadka (tak nazywano baniak radiowy) był tematem wielu kłótni małżeńskichh. Mama przy każdej okazji wypominała swojemu mężowi jak to tatuś go uszczęśliwił, zdzierając z niego taką kasę.
Pamiętam czasy, kiedy jako dziecko przebywałam u babci na wsi. Przy naszym płocie w pobliżu kościoła ludzie zaczęli się gromadzić po usłyszeniu odgłosów bębna, zwiastującego ważne komunikaty. Nie było we wsi telefonów, władze gminne nie wysyłały pism urzedowych. Ważne wiadomości przekazywał bębniarz.
Telegramów też już się nie wysyła. Pilną informację można wysłać e-mailem, SMS-em, a pogadać do woli i bez ograniczeń można za pomocą Skypa. Nawet tworząc videokonferencję.
Telegramów też już się nie wysyła. Pilną informację można wysłać e-mailem, SMS-em, a pogadać do woli i bez ograniczeń można za pomocą Skypa. Nawet tworząc videokonferencję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz