Strony

środa, 9 listopada 2016

Poplątane losy przyjaciół - wspomnienia mojej mamy Janiny Stankiewicz

Przesłuchiwałam nagrane na dyktafon rozmowy z moją mamą. Postanowiłam wrzucić tu ciekawy wątek z jej życia, wątek , który dzisiaj ma już wymiar historyczny.
Ze wspomnień mojej mamy Janiny Stankiewicz z Feldmanów.
W Święto Trzech Króli pojechaliśmy w gości do Werflów - opowiadała moja mama. 
Józef Werfel z żoną Magdaleną i dziećmi mieszkali w Brzyskiej Woli. 
Byli moi rodzice - Franciszka i Julian Feldmanowie, był też zaproszony ks. Kazimierz Węgłowski, ks. Czajka, leśniczy Stanisław Diakiewicz z żoną Ireną z d. Gyjakiewicz, Franciszek i Katarzyna Oleszkiewiczowie, była też ich córka Janka, żona dowódcy Oddziałów Leśnych Franciszka Przysiężniaka "Ojca Jana". 

Wszyscy w doskonałych humorach, żartowali, śpiewali, śmiali się. Było wesoło, jak to zwykle bywa przy świątecznym stole w gronie przyjaciół. 

Irena żartowała ze swojego małżeństwa, mówiąc:
- tak się złożyło, że połączyliśmy się G z D. (Gyjakiewicz z Diakiewicz).
Miała bardzo ładny głos, wesoło inicjowała śpiew, a my wtórowaliśmy jej:

Nie smuć się chociaż ci źle, chociaż ci dziś szczęścia brak
nie smuć się miną te dni, bo w życiu bywa już tak,
że chociaż burza szaleje sroga, gromem spadają smutek i zło
nie smuć się miną te dni ...

Stanisław Diakiewicz siedział przy stole koło Janki Oleszkiewicz Przysiężniak ps. Jaga. Obydwoje też wesoło śpiewali, żartowali, nieświadomi, że wkrótce obydwoje pożegnają się z życiem.
Stanisław Diakiewicz został zamordowany w Niedzielę Palmową 25 marca 1945, a Jaga kilka dni później 30 marca 1945. Obydwoje pochowani są na Cmentarzu w Kuryłówce, ich groby usytuowane są obok. 




W Palmową Niedzielę, 25 marca 1945 roku do Brzyskiej Woli wpadli ubowcy z resortu z Biłgoraja w poszukiwaniu partyzantów. Zrobili wielką rewizję zabrali leśniczego Stanisława Diakiewicza, sołtysa Sochę, wywieźli ich do Kulna i w lesie zastrzelili ich. Potem, również w tym samym dniu, w Palmową Niedzielę, 25 marca 1945 roku (kilka dni przed śmiercią Jagi) przyjechali z resortu ubowcy do Oleszkiewicza w Kuryłówce w poszukiwaniu partyzantów, dowódcę 'Ojca Jana' i jego żony Janiny "Jagi". Zdemolowali każdy zakątek w gospodarstwie, powyrywali ze ścian dywany, pozabierali wartościowe rzeczy, dywany, nakrycia stołowe, na podwórzu zabili świnię. Rodzina Oleszkiewiczów wiedziała o planowanej rewizji. "Jaga" w nocy uciekła razem z matką na gajówkę do Werflów w Brzyskiej Woli, a Oleszkiewicz schował się pod żłób w stajni (mieli dużo krów). Parobek Wicek próbował kamuflować skrytkę, nosił siano, słomę i rzucał je krowom, zakrywając ukrytego Oleszkiewicza.

Janina Oleszkiewicz Przysiężniak ps Jaga została zamordowana w Kuryłówce, kilkaset metrów od domu. Zmarła od strzałów ubeków 30 marca 1945 roku. 
Piszę obszerniej o tym w poście:
  Irena Diakiewicz wyszła ponownie za mąż, za Jana Werfla syna Józefa i Magdaleny. Wyjechali z Brzyskiej Woli do Dębogóry k Poznania, gdzie Jan był adiunktem u Gyjakiewicza.
O rodzinie Werflów piszę więcej w poście:

wtorek, 1 listopada 2016

Święto Zmarłych Cmentarz w Kuryłówce

1 listopada 2016 - w Dzień Wszystkich Świętych odwiedzamy groby bliskich, zapalamy znicze na znak pamięci, zanosimy świeże kwiaty, piękne wieńce, spotykamy się z rodziną, wspominamy tych, którzy odeszli.